niedziela, 24 stycznia 2016

Chodźmy do biblioteki

Akademickie, instytutowe, miejskie - uwielbiam wszystkie.

Biblioteka to jedno z moich ulubionych miejsc. Lubię buszować między regałami, przeglądać przypadkowe książki Wielką frajdą jest dla mnie szukanie pozycji na tematy, które mnie interesują, szukanie inspiracji. Czasami wiem, co chcę znaleźć, czasami spaceruję zaklętymi w ciszę korytarzami i zdaję się na intuicję.

Biblioteka jest dla wszystkich, nie wyklucza ludzi. Niezależnie od tego, kim jesteś - nikt Cię z Niej nie wyrzuci za czytanie książek pokazujących kawałek Ciebie. Zebrane zbiory przedstawiają spektrum najróżniejszych światopoglądów, nie oznaczając ich jako lepsze lub gorsze (przynajmniej teraz tak jest; nie wiadomo, czy nasz "fantastyczny" rząd nie stworzy działu ksiąg zakazanych z publikacjami o gender, feminizmie lub, o zgrozo - zdrowym odżywianiu i ekologii).

Biblioteka jest cicha. Cenię komfort możliwości posiedzenia sobie w spokoju. Potrzebuję się wyciszyć od czasu do czasu, zebrać myśli i przez trochę się nie odzywać, a punkty tego typu dają takie możliwości.

Biblioteka to magiczny portal. Chcesz się przenieść do wiktoriańskiego Londynu ? Nie ma sprawy. Średniowieczne Bizancjum ? Kaszka z mleczkiem. Z podróżą do Shire raczej też problemu nie będzie. Gdziekolwiek chcesz - tam się dostaniesz. Czy to nie wspaniałe ?!



niedziela, 17 stycznia 2016

Uśmiech, proszę

Jeśli (całkowicie przypadkiem) czytaliście zakładkę "o mnie" - pewnie wiecie, co teraz studiuję. Jedną z prac zaliczeniowych była transkrypcja dowolnego wywiadu (lub innej formy wypowiedzi) oraz późniejsza transkrypcja. Chciałam oddać pracę, która dałaby mi możliwość podzielenia się  jakimś przesłaniem. I wybór padł na rozmowę  przedstawicielki portalu czasnawege.pl z Panem R. Biedroniem.

Muszę przyznać, że jest to jeden z sympatyczniejszych wywiadów, jakie miałam okazję obejrzeć. Prezydent Słupska daje od siebie tyle pozytywnej energii, że głowa mała.

Jednym z moich ulubionych fragmentów jest ten, w którym  pomorski włodarz mówi o tym, jak ważny w życiu jest optymizm i przyjazne nastawienie do ludzi. Bo przecież na początku każdy z nas jest wesoły, że może przyjść na świat. Towarzyszą temu krzyki, jasne. Ale - jak mówi polityk - są to okrzyki radości. To coś jak: "Yeah ! Żyję ! Dzięki Świecie, nadchodzę !" I później coś się zaczyna sypać... Coraz więcej osób wmawia nam, jaki to Świat jest zły, ludzie są źli. Uczy się nas, "smutnej twarzy". W ciemno podpisuję się pod tym, że braki optymizmu i życzliwości to poważny problem.


To jest chyba jedna z największych porażek naszego społeczeństwa, że brakuje nam często tego
optymizmu, otwartości. To nic nie kosztuje. To jest najtańsza rzecz na świecie, która, jest
zdrowa, otwarta, tolerancyjna, życzliwa drugiemu człowiekowi. A jakoś w Polsce jest 
deficyt tego towaru: uśmiechu i życzliwości. Pora to zmienić i cieszę się, że jest coraz więcej takich osób

Dostajemy coraz więcej sygnałów, że po prostu nie wypada entuzjazmować się drobiazgami. A jak się uśmiechniemy do obcej (stop. Pułapka semantyczna. Nieznajomy nie ma tylu negatywnych skojarzeń, zauważyliście?) osoby , to jesteśmy dziwni. Bo kto to słyszał, żeby się szczerzyć do ludzi, których już nigdy nie spotkamy? Hej. Po co nam ta smutna twarz ? Nie dajmy jej sobie narzucić. Powrót do radosnego usposobienia może trochę zająć. Ale myślę, że warto ! A dlaczego warto ? Bo pozytywne myślenie nie może przynieść negatywnych rezultatów (to akurat jakieś powiedzonko znalezione w sieci).


Cały wywiad:



niedziela, 10 stycznia 2016

Szybko, pysznie, zdrowo - pomysł na kolację !

Dziś pierwszy wpis z kategorii kulinarnej. Jestem fanką programu Masterchef (Brawo, Bażant !) i lubię  kombinować w kuchni, próbować nowych smaków. Radość sprawia mi gotowanie zarówno samej, jak i z moim Ukochanym (w niedalekiej przyszłości podzielę się z Wami przepisem na makaron z brokułami i sosem  serowym, który lubimy).  W ten, jakże zacny, wieczór mam dla Was coś innego. Smażoną cukinię ( Ją też często razem przygotowujemy i to właśnie mój Wybranek podsunął mi pomysł napisania o tym).

Jest to jedno z warzyw, które smakują mi pieczone, smażone i na surowo. Szkoda, że uroki jej smaków poznałam dopiero niedawno (może rok, dwa lata temu spróbowałam grillowanej kuzynki dyni na jakiejś letniej imprezce). Ale lepiej późno, niż wcale, prawda ?

Wykonanie tej potrawy nie jest karkołomnym zadaniem. Na pewno sobie poradzicie.

Składniki:

- cukinia (według uznania)
- garść liści roszponki
- pieprz ziołowy
- sól
- bazylia.
- olej roślinny (jaki tam sobie wymarzycie)

(Opcjonalnie: piersi z kurczaka i papirus)

Przygotowanie:


(Prolog dla mięsolubów: Wymyjcie, proszę, piersi drobiowe z pudełka i je umyjcie. Potem oczyśćcie nieszczęsnego ptaszka z różnych żył, białych tkanek itp. Podgrzejcie patelnię. gdy naczynie będzie gorące - połóżcie na nim kurczaka owiniętego papirusem. Smażcie aż do zarumienienia mięsa. Poczekajcie, aż nieco się ostudzi, po czym pokrójcie na kawałki)

Na początek wypadałoby umyć naszą królową dania i pokroić ją w plasterki. Roszponki nie trzeba czyścić, bo te sałaty w pudełkach są, podobno, myte. Rozgrzejcie olej na patelni. Gdy ten się zacznie "awanturować" - połóżcie na rozpalonym orężu Samwise'a (tak, lubię nawiązania do LOTR)  pokrojoną już cukinię, dorzućcie roszponki i - opcjonalnie - kurczaka w kostce. Wszystko razem torturujcie na wolnym ogniu aż do rozmiękczenia i zarumienienia naszych zielonych plasterków pychoty.

Smacznego ! Dajcie znać, jak Wam wyszło, okej ?




środa, 6 stycznia 2016

Kelnerka nie jest Twoim popychadłem...

Korci Cię, żeby zbesztać kelnerkę\ kasjera\panią na poczcie (lub innego pracownika\ inną pracownicę bezpośrednio obsługujących klienta) za coś, co nie jest jej\ jego winą, albo za to, że zrobił\\a coś przez pomyłkę ? To się uspokój i poczekaj, aż Ci przejdzie.
Nie wiem dlaczego, ale panuje w społeczeństwie jakieś ogólne przekonanie, że można obrażać ludzi wykonujących pewne zawody. Kasjerka "ma czelność" zmieniać rolkę w kasie akurat wtedy, gdy jest właśnie TWOJA (!) kolejka ? Zacznij jej robić wyrzuty, że się guzdrze, że się śpieszysz a ona robi to beznadziejnie. Że jakby się lepiej uczyła, to nie musiała by się z tym męczyć.
Listonosz przyniósł Ci pogiętą pocztówkę (może taką już dostał? Masz dowód, że to on ją pogiął ?) ? Nakrzycz na niego, że jest gamoniem, że nic nie umie zrobić porządnie i nazwij go "śmiesznym chłopcem na posyłki".

Pani na poczcie za wolno wpisuje dane ?  Pielęgniarka za wolno robi zastrzyk ? (a może chce to zrobić tak, żeby było mniej boleśnie.O tym nie pomyślisz ?) A może kelnerka idzie za wolno ? (może jest zmęczona albo nie chce upuścić Twojego jedzenia ?). Też strzel bulwers.

Bo możesz. Jesteś PANIĄ\ PANEM, a ta osoba jest tylko Twoim nędznym sługą. Tak, wiem... Klient nasz pan. Ludzie oferujący usługi bezpośrednie powinni być grzeczni dla klientów \ klientek. Ale szacunek powinien działać w obie strony. Niezależnie od wykonywanego zawodu. Przykro mi, jak widzę, że ktoś odnosi się do kasjerki z pogardą, której nie powstydziłby się Lucjusz Malfoy. Denerwuje mnie też to, że czasami ta sama osoba idzie potem  do pracy i ćwierka szefowej, że jest świetna i ma ładną fryzurę. Albo się ekscytuje, że obraca się w środowisku adwokatów, lekarzy.
Naprawdę, uzależnianie szacunku do drugiego człowieka jego zawodem jest czymś, czego nie toleruję. Żenada.

Wkurza mnie coś takiego i będę z tym walczyć w miarę swoich możliwości,
Jasne, że są sytuacje, w których wspomniane wcześniej osoby są niegrzeczne. Wtedy jak najbardziej mamy prawo zwrócić im uwagę. Ale proszę... spokojnie. Jeśli odpowiemy równie butnie- otrzymamy jeszcze gorszą odpowiedź. A tego chyba nie chcemy ? Dużo więcej udaje się rozwiązać uśmiechem i spokojem. Spróbujcie.

Spodobał mi się pomysł właścicieli jednej z nicejskich kafejek. Zapłacisz tam mniej za kawę, jeśli uda Ci się wykrzesać z siebie coś więcej, niż: "Kawę."


ps. A TUTAJ krótki apel, znaleziony w jednym ze sklepów.





niedziela, 3 stycznia 2016

Sylwester Introwertyków

Jest już 4 stycznia.  Huki i gwizdy petard już dawno umilkły. Blask sztucznych ogni przeminął i zostały szare patyczki. Ludzie wrócili z imprez i urlopów, a część z nich ledwo zdążyła wyleczyć zatrucie alkoholowe.

Ale chwileczkę, wróćmy jeszcze do imprez, wyjazdów. Świętowanie Nowego Roku na wydarzeniach  różnego typu jest dość dobrze widziane. Wypada gdzieś się wybrać w Sylwestra. Impreza w Klubie, domówka czy bal noworoczny, cokolwiek. Gdy na pytanie o plany na koniec grudnia odpowiemy, że zostajemy w domu - w sporej części przypadków spotkamy się prawdopodobnie z uśmiechem politowania \ współczucia, że nie obchodzimy hucznie nadejścia kolejnego roku.

W tym roku ( 3 raz pod rząd) Nowy Rok przywitałam razem z Ukochanym. Kameralnie. Przyjechałam na kilka dni i było super, naprawdę ! I nie czuję, aby mnie coś ominęło. Wręcz przeciwnie. ten wpis jest dedykowany zarówno osobom, które doceniają dyskretny urok prywatnego spędzania czasu, jak i tym, którzy nie są do końca, albo wcale, przekonani.

Sylwester na spokojnie ma - w mojej ocenie - wiele superlatyw. Jedną z nich jest to, że ne pijąc "na umór", nie mamy następnego dnia problemów z bólem głowy, a wstanie z łóżka nie jest misją nie do wykonania.  Nie trzeba kombinować z kefirami czy innymi rosołkami. Miło jest obudzić się 1 stycznia i czuć się dobrze.

Sylwester spędzany na skromnie daje też mnóstwo swobody. Należę raczej do domatorek, więc możliwość przegryzania tostów z cukinią w wygodnych skarpetkach  i w domowym stroju  jest czymś, co sprawia mi radość. Tak samo, jak pójście spać o tej godzinie, o której będę chciała (na imprezach wypada jednak zostać CONAJMNIEJ  do północy. No, chyba, że ktoś przesadzi z alko i się "gorzej poczuje"). Możliwość wyboru rozrywek to też spore dobrodziejstwo. Z moim Wybrankiem lubimy grać w "planszówki", oglądać filmy, grać w gry, posiedzieć czasem w ciszy ( o tym za momencik). W klubie byłoby to niemożliwe. Podobnie jak oddanie uwagi tylko Ukochanej Osobie.

Cśśś... Nie wszyscy lubią hałas i zamieszanie dookoła. Niektórym to pasuje, czują się "naładowani" (i to jest ok, skoro im to sprawia radość, to ja nie mam nic przeciwko. Udanej zabawy). Innych taki gwar pozbawia energii. Dla mnie im mniej krzyków i basów (które sprawiają, że moja głowa robi się tak kwadratowa, że Spongebob się robi zazdrosny),  tym lepiej. Wygłupiać się lubię - owszem - ale tylko w nielicznym gronie.


Jakkolwiek nie spędziliście Sylwestra - Życzę Wam Szczęśliwego Nowego Roku. Z wieloma powodami do uśmiechu !


ps. Spędzając czas w domu można też bawić się w kolorowanki dla dorosłych. 




piątek, 25 grudnia 2015

Magia Świąt ?

Co roku słyszę, jak kolejne osoby  raz po raz, deklarują, że nie czują już magii Świąt. Bo "za stara jestem", a to przez zabieganie, brak śniegu, albo jeszcze przez coś innego.I wszystkie czynniki są temu winne, tylko nie my. Serio ?

Pierwsza rzecz: Co ma wiek do dostrzegania uroku tego czasu, lub deficytu tegoż oto uroku ? Myślę, że to chodzi raczej o SPOSÓB,  w jaki ta magia jest obecna. Wiadomo, że mając 25 lat nie jestem tak naiwna, żeby nie wiedzieć, że prezentów nie przynosi ten miły pan w czerwonym stroju. Wiem, że prezenty i pieniądze na nie rosną na krzaku. Zanim zorganizowałam fundusze na podarki dla bliskich - musiałam sobie najpierw na nie zapracować. Jak to mają dorośli w zwyczaju. Musiałam też pofatygować się do banku pozałatwiać sprawy, co też raczej robią dorośli. JEDNAK!Dla mnie czarujące są rzeczy, na które część osób w ogóle nie zwraca uwagi: cieszy mnie zapach świątecznej kawy, uprzejmość ludzi, dawanie prezentów, zapach ciasta,  strojenie choinki z siostrą i wygłupy z bliskimi.

Wiadomo, że gorączka przedświąteczna nie przysparza zbyt wielu okazji do zadumy. Ale jak sie postaramy, to się uda. Z tego grudniowego zamieszania często wynika wiele nieporozumień. gdy zderzymy się z kimś wózkami w supermarkecie - pomyślmy chwilę, może ta osoba tak samo stresuje się, że nie zdąży ze wszystkim.  Nie nerwowo. Takie sytuacje najlepiej rozwiązuje się uśmiechem i dobrym słowem. Podczas pieczenia\ gotowania można natomiast zachwycić się zapachami, impresjami smakowitymi. Pomyśleć, jak to będzie świetnie smakowało, gdy będzie jedzone wspólnie. W trakcie strojenia choinki można pomyśleć, ile domowego ciepła będzie dawała, gdy zrobi się ciemno

Brak śniegu i pogoda "na plusie"... Przyznaję, jest to dosyć dziwne i takie Święta na pewno różnią się od tych białych, podczas ktorych opadły już śnieg świeci, jakby się go posypało brokatem (tak, tak, uwielbiam brokat, już wiecie). Nie będzie tak, że wrócimy do domu ze spaceru z psem z ośnieżonymi włosami i czerwoną z zimna twarzą, więc napicie się  czegoś ciepłego nie będzie aż tak zbawienne. Ale można zastąpić to czymś innym. Zrobić dekoracje z użyciem sztucznego śniegu. Do kawy dodać bitej śmietany - będzie chociaż trochę białego ! Lepiej troszkę, niż nic. Śnieg to nie jedyny aspekt Świąt. Postarajcie się.

To, czy Święta będą udane , czy nie - zależy tylko od Ciebie*. Chcesz narzekać - narzekaj.  Tylko potem się nie dziw, że co roku to wszystko co roku jest bez sensu, a wujek Heniek znowu będzie wygłaszał mowy typu "Święta, Święta i po Świętach". Ale chcesz, żeby tak było ? Chcesz, żeby Twoje Święta były nijakie ?

Jeśli nie, to jeszcze masz czas ! Pochwal Mamę za makowiec, pokaż Dziadkowi swoją kolekcję czegokolwiek, a wujkowi Heńkowi powiedz, że cieszysz się, że przyjechał na chwilę i wykorzystał Święta do złożenia wizyty. Przez to,że jest na to mało czasu- pewnie chłopina się zdziwi. Obejrzyj jakiś fajny film albo posłuchaj śpiewu ptaków.

Od razu przyjemniej, prawda ?



* Oczywiście pomijam przykre wypadki losowe. Piszę tylko o pozytywnym nastawieniu.

WESOŁYCH ŚWIĄT ! :)

Ps. A jeśli jesteś Rodzicem\ opiekunem osoby nieheteronormatywnej - zaproś swoje dziecko z bliską sercu osobą. Może się dogadacie. Warto burzyć mury. Szczególnie między bliskimi sobie ludźmi. Bo przecież się kochacie, prawda ?









czwartek, 24 grudnia 2015

Florence + The Machine w Łodzi: Noc Świętojańska u progu zimy.

Sobotni (12.12.2015) koncert Florence and the Machine był najlepszym koncertem, na jakim byłam. Bilet na ten "elfi zjazd" był moim prezentem na urodziny. Jestem za niego ogromnie wdzięczna, bo impreza była bajeczna - od początku do końca. Radość dały mi też przygotowania do koncertu: zorganizowanie brokatu, zaplanowanie kreacji, oczekiwanie na sobotę. Ważne było i poszukiwanie odpowiedniego wianka - bez niego ani rusz! W końcu zdecydowałam się na delikatną opaskę ze sztucznych gałązek z małymi różyczkami.

Setlista wpasowała się w moje oczekiwania. Było moje "Rabbit Heart", więc w porządku. Zabrakło mi jedynie " No light, no light", ale czepiać się nie będę. Dlaczego uważam ten koncert za najbardziej udany ? Jest kilka powodów. Jednym z nich jest, oczywiście, muzyka (Moją ulubienicą jest harfa).

Ale poza tym ważny jest kontakt z widownią. Flo jest w tym całkiem niezła. Często zagadywała fanki i fanów anegdotami  o powstaniu piosenek (np. Cosmic Love napisała na całkowitym kacu) czy chwaliła organizację fanklubu i dziękowała za ciepłe przyjęcie. Falę radości wywołało stwierdzenie, że zespół tęsknił za Polską publicznością. Mnie wzruszyła też  prośba o odłożeni telefonów. Jestem jak najbardziej za tym. Moim zdaniem lepiej skoncentrować się na koncercie, niż na tym, czy dobrze się nagrał na aparacie. Żeby móc umieć cieszyć się z niego kiedy trwa.Oczywiście, że nie będzie można potem do niego wrócić. Myślę jednak, że więcej uroku ma muzyka na żywo, niż na YT. I to jeszcze z trzęsącym się obrazem i zakłóceniami.

A skoro już wspomniałam o uroku... Dla mnie - jak już wspomniałam - ten koncert nie był zwykłym koncertem. To był elfi zjazd. Jakby Flo chciała nam zorganizować spóźnioną noc świętojańską.  Na żadnej innej trasie nie uraczycie liderki hasającej boso po scenie niczym sarna, strojącej swoich znajomych z grupy wiankami i smarującej ich brokatem. Część osób pewnie uzna to za kicz taki, że aż boli. Dla mnie to bajka. A tak się składa, że Fantasy to zdecydowanie moje klimaty.  Magia towarzyszyła mi także po koncercie. W tę noc nawet chodnik upstrzony brokatem coś w sobie ma. Miło też było wracać do domu nocnym w towarzystwie kilku innych "elfów". Nie ma to jak sztuczne  kwiecie i brokat migające gdzieś w mroku grudniowej nocy.

Mam nadzieję, że uda mi się zobaczyć Florence + the Machine latem 2016, bo już się stęskniłam.